ROKSANA WALCZY O CUD

Choroba próbuje z nią grać w karty. Kiedy już wydaje się, że przegrywa, wyciąga asa z rękawa i zabiera nadzieję. – Moim największym marzeniem jest wyzdrowieć i nie musieć już cierpieć, prowadzić normalne życie nastolatki – mówi o sobie Roksana.

Roksana

15 – latka od 2009 roku zmaga się z osteosarcomą, nowotworem atakującym kości. Po trzech wznowach, czeka na kolejny cud. Jak zaczął się jej koszmar? Mówi, że „świństwo się zagnieździło i przewróciło świat do góry nogami”, kiedy była w drugiej klasie szkoły podstawowej. Zaczęło się niewinnie, od bólu kości udowej. Okazało się, że jest w niej dziura.

Dziewczynkę zoperowano, jednak musiała poruszać się na wózku inwalidzkim. W kolejnych badaniach wyszło, że wokół tej załatanej dziury, pojawiła się kolejna, więc w 2011 roku lekarze zdecydowali się usunąć całą kość i wstawić endoprotezę. Roksana wtedy intensywnie rosła, więc musiała często jeździć z mamą z rodzinnych Ludwikowic Kłodzkich do Warszawy na wydłużanie protezy, by dysproporcja nóg nie była zbyt duża.

Nieszczęścia w parach

Nieszczęścia nie opuszczały jednak dziewczyny i nie pozwalały jej cieszyć się z małych postępów. Gdy ona walczyła jak lew, rak zabrał jej ukochanego tatę. Roksana wraz z braćmi i mamą miała więc jeszcze większą motywację, by swoją siłą pokazać, że tego wstrętnego potwora można zwyciężyć. I rzeczywiście po intensywnej terapii obie z mamą usłyszały, że jest „czysto”.

Przez 2,5 roku wiedliśmy spokojne życie – mówi mama Lucyna. – Córka chodziła do szkoły,  a dzięki intensywnej rehabilitacji powoli wracała do sprawności fizycznej.

4 lutego 2014 pojechały do Warszawy na rutynową kontrolę: zdjęcie RTG i wydłużenie endoprotezy. Niestety, podczas oglądania zdjęcia lekarze zauważyli niepokojącą zmianę w talerzu miednicy.

Potem wszystko potoczyło się ekspresowo. Badanie tomografem, scyntygrafia, biopsja i informacja najgorsza z możliwych. Nasz wróg powrócił – wspomina mama dziewczynki.

Trzy dni później Roksana ponownie stanęła do walki. We wrocławskim szpitalu przeszła 7 cyklów chemii. Potem – kierunek Warszawa i kolejna skomplikowana operacja – wycięcie chorego talerza miednicy i wstawienie drugiej endoprotezy. Ból, łzy i cierpienie. Nastolatka od nowa musiała uczyć się chodzenia, od nowa musiała znosić rehabilitację. Ale wszystkiemu towarzyszyła ogromna nadzieja. Wiara, że teraz uda się o raku zapomnieć na dobre. Bo przecież już nastraszył do granic możliwości.

Rak znów wraca

Po półtorarocznym leczeniu, wszyscy mieli nadzieję, że w tej rozgrywce to Roksana trafiła na lepszą partię kart. Zmęczona szpitalami i wyjazdami do Warszawy, w końcu, po raz kolejny  mogła wrócić do szkoły. W czerwcu 2015 roku zakończyła terapię, w nowym roku szkolnym usiadła w szkolnej ławce. Trudno znaleźć drugie dziecko, które tak cieszyłoby się, że będzie mieć zadania domowe i mnóstwo nauki. A dla niej to było spełnienie najskrytszego marzenia.

Jednak tym razem szczęście trwało jedynie pół roku. Roksana zaczęła mocno kaszleć, wręcz dusić się. Jej mama pomyślała, że to wina astmy oskrzelowej, z którą córka zmagała się od dawna. Podczas kontrolnego badania TK okazało się jednak, że rak zaatakował po raz trzeci. Tym razem zagnieździł się w płucach. Kolejna diagnoza brzmiała dramatycznie, ale Roksana i jej rodzina nigdy się nie poddają. Mimo chwil załamania, dziewczyna cały czas wierzy, że „uda się dobić gada”, jak często podkreśla w swoich wypowiedziach.

Życie to prezent

Roksana w dalszym ciągu potrzebuje środków do poprawy stanu zdrowia i komfortu życia. Wymaga też bardzo intensywnej rehabilitacji. Mimo choroby nie traci siły oraz nadziei.

To brzmi jak wyrok, ale ja tego nie akceptuję. Nie chcę się poddawać – mówi odważnie i apeluje do wszystkich o pomoc finansową Roksana.

W jej ulubionej książce „Oskar i pani Róża”, możemy przeczytać, że „życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć.” Roksana swoją waleczną postawą pokazała, jak bardzo na nie zasługuje. Większość dzieci w jej wieku marzy o nowej komórce, grze komputerowej albo markowych ubraniach. Ona pragnie „tylko” chodzić do szkoły i bawić się ze swoim ukochanym psem Czarusiem. I robić to jak najdłużej się da. Może jej w tym pomóc 1% podatku. Żeby go przekazać, wystarczy wpisać w zeznanie podatkowe KRS 86 210.

Roksana

Fundacja pomaga

Roksanę cały czas wspiera Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową”.  Dziewczynka jest jednak tylko jedną z tysięcy dzieci, którym pomaga organizacja. Z myślą o maluchach chorych na raka fundacja zainicjowała we Wrocławiu budowę Przylądka Nadziei, najnowocześniejszej kliniki onkologii dziecięcej w Polsce. Dziś nowy szpital każdego roku opiekuje się blisko 2000 pacjentów z całego kraju. A fundacja robi wszystko, żeby pomóc dzieciom i ich rodzicom przejść przez trudny czas choroby. Kupuje bardzo kosztowne leki i płaci za rehabilitację. Małym pacjentom zapewnia też kompleksową pomoc psychologiczną w ramach jedynej w kraju Kliniki Mentalnej. To wszystko jest możliwe dzięki ludziom o wielkich sercach, którzy każdego roku wspierają organizację przekazując jej 1% swojego podatku.

Na stronie: http://naratunek.org/program-pit/ można znaleźć program, dzięki któremu w błyskawiczny i łatwy sposób pomoże nam wypełnić zeznanie. Każdy z nas może zawalczyć z fundacją o uśmiech i o życie dzieci chorych na raka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Rozwiąż równanie: *Time limit exceeded. Please complete the captcha once again.