Wiatr historii na kłodzkich ulicach

Dekomunizacja kłodzkich ulic odbyła się spokojnie i była rozciągnięta w czasie, bez protestów i szarpania się o patronów. Inaczej rzecz się miała i ma dla przykładu na Śląsku, gdzie patronami byli budowniczy z PRL-u. Ustawa i IPN mówi, że taki patron nie może wisieć na tablicy, bo był partyjnym dygnitarzem, a mieszkańcy się bronią, przecież on nam wybudował szkołę i szeroką drogę, co on komu przeszkadza. Ale prawo to rzecz święta i nie ma dyskusji. Magistrat zakłada nowe tablice.

Kłodzko

U nas w Kłodzku bezboleśnie Armię Czerwoną zamieniono na Armię Krajową, to tylko zmiana drugiego członu w nazwie. Nawet fonetycznie niewielka różnica. Trochę solą w oku był ten duży pomnik na skrzyżowaniu ulic Daszyńskiego, Kościuszki i Malczewskiego (o małym nie będę przypominał, bo znowu obleją go czerwoną farbą i będzie awantura). Przy dekomunizacji tego dużego pomnika z pomocą przyszedł hojny jeszcze wtedy Państwowy Zakład Ubezpieczeń. Przy okazji zrobił sobie ładną reklamę. Chyba w tym czasie wojskowi trochę przespali okazję, bo można było trochę uciąć z wysokości ten pomnik i postawić na nim tego biedaka z Zawiszy Czarnego. Oczywiście wtedy należałoby go trochę zmężnić i do ręki włożyć większy kaliber broni. Z takich jeszcze większych zdekomunizowanych ulic, to Świerczewskiego zamieniono na Korczaka.

My Polacy poszliśmy drogą europejską, stąd te problemy z ulicami i patronami (ale o tym później). Amerykanie, ci z USA, to obywatele różnej narodowości, społeczność młoda i poszli inną drogą. Przecież nie mieli jeszcze tylu bohaterów, aby obdzielić nimi ulice. Bohaterów było raptem trzech w tym dwóch naszych: Kościuszko i Pułaski, a ich to Waszyngton. Nie wywyższając się, nasi to byli porządnie wyszkoleni wojacy i to zaprawieni w bojach. Ale Amerykanie to dobrzy przyjaciele, postawili naszym ładne pomniki i do dziś obchodzą uroczystości ku ich chwale. Nie to co Anglicy i ten cały Churchill, który po wojnie miał naszym generałom powiedzieć: „teraz jedźcie sobie do domu”. Więc co Amerykanie zrobi ze swoimi ulicami? Po prostu ponumerowali je i teraz ulica ma nazwę np. 234. Jaka to wygoda. Po pierwsze do cyfr i liczb nie można mieć zastrzeżeń (jak już to do 13-tki). Po drugie, jakie to usprawnienie dla różnych służb. Wiadomym jest, że przy ulicy 234 jest blisko ulica 236, to bardzo szybko bez wielkiej znajomości miasta można namierzyć miejsce jakiegoś zdarzenia.

W europejskich miastach wzorem Kościoła Katolickiego najpierw przed bohaterami patronami ulic mieli być męczennicy co pokrywa się ze świętymi. Dla ludzi wierzących to dodatkowe bezpieczeństwo, bo święty patron miał czuwać nad miastem przed różnymi plagami i wstawiać się u Pana Boga o łaski. W Hiszpanii, Włoszech i Ameryce tzw. Łacińskiej całe miasta mają świętych patronów. Santa Monika, Santa Sabina, wszędzie gdzie pierwszy człon nazwany jest „Santa”, to oznacza święta, a tam gdzie „San” to święty.

San Francisco (Święty Franciszek), San Paulo jaka piękna nazwa miasta i coś znaczy. Gdyby tak dzisiaj Nowa Ruda nazywała się Santa Monika, albo Bystrzyca Santa Regina – ładnie by to było dla ucha. Kto pamięta te klasyczne westerny, jak szeryf gonił koniokradów do Santa Cruz. A gdyby tak ktoś w tamtych czasach u nas zdobył koszulkę z takim nadrukiem to na dansingu w „Ratuszowej” miałby największe powodzenie.

Wracając do kłodzkich ulic to mimo wszystko może dla mieszkańców lepiej by było, aby patron był jeden. Bo od trzech kadencji samorządu słyszę, że duże remonty trwają na ulicy Walecznych. Waleczni na jednej ulicy. Toż to  tysiące patronów pasujących do wszystkich dziejów i opcji politycznych. Może to dało sukces z tymi remontami, a może dlatego się przeciągają. Ale na drugiej stronie miasta też pewne biedne ulice mają dużo patronów, a stan ich jest opłakany. Właśnie za tymi ulicami chcę się ująć proponując pewne rozwiązanie. Jakie to ulice? Partyzantów, Wolności, Hołdu Pruskiego. Rozpatrzmy ulice po kolei. Partyzantów – patronów niewiele mniej niż na Walecznych. Chyba, że odrzucimy tych z Armii Ludowej i Batalionów Chłopskich. Dalej Wolności – ile ludzi walczyło za wolność nawet ci wszyscy patroni z ulicy Walecznych. Jedynie ulica Hołdu Pruskiego może mieć kłopoty, bo są uzasadnione pretensje do Zygmunta Starego, który w 1525 r. przyjął ten Hołd Pruski od Albrechta Hohenzollerna, co znaczyło, że posadził go na tronie książęcym byłych ziem Zakonu Krzyżackiego tworząc niejako państewko Pruskie (co później nam bokiem wyszło). Zamiast przyłączyć byłe państwo Krzyżackie do Korony. Dla jasności piszę, że na wymienionych ulicach nie mam ani brata, ani swata. Ale mam dla mieszkańców tych ulic dobrą propozycję. Niech narobią szumu, że nazwy ulic chcą zdekomunizować. Następnie popatrzą na sondaże przedwyborcze i ulice nazwą Santa Michael (Święty Michał), albo Błogosławiony Bogusław (bo świętego nie znalazłem). Przy takim rozwiązaniu remonty ulic gwarantowane.

Stefan Klimaszko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Rozwiąż równanie: *Time limit exceeded. Please complete the captcha once again.