Tak można zostać prezydentem USA

Wybory prezydenta w Stanach Zjednoczonych tak rozgrzały polityków, że nawet nasi rodacy pytają czy wzorem Staszka Tymińskiego ktoś z naszych mógłby zostać prezydentem USA. Jest to raczej niemożliwe. I nie chodzi tu o moc intelektualną, bo takich zuchów mamy, ale o Konstytucję amerykańską, uchwaloną jeszcze 1787 r. która mówi, że kandydat na prezydenta ma mieć 35 lat, urodzić się w Stanach i mieszkać tam 14 lat .

prezydent USA

Skracając pierwszy i drugi etap  kampanii wyborczej, gdzie partie mianują swoich członków na kandydatów na prezydenta i wiceprezydenta, następuje trzeci etap kampanii. Po dwóch miesiącach uprawnieni do głosowania Amerykanie we wtorek po pierwszym poniedziałku listopada każdego roku przestępnego, wybierają we wszystkich 50 stanach i stolicy kraju 538 elektorów. Liczba elektorów odpowiada liczbie senatorów /100/ i deputowanych do Izby Reprezentantów w Kongresie oraz dodatkowo trzech elektorów z Waszyngtonu. Czwarty etap wyborów. W poniedziałek po drugim wtorku grudnia roku wyborczego elektorzy oddają swe głosy na tego kandydata,  na którego zobowiązali się głosować. Zapieczętowane karty wyborcze przekazuje się do przewodniczącego Senatu. Następnie 6 stycznia nowego roku oblicza się głosy elektorów w obecności senatorów i deputowanych do Izby Reprezentantów w Kongresie.

Wybranym na prezydenta zostaje ten kandydat, który zgromadził najwięcej głosów elektorów (większość stanowi 270 głosów). Jeśli żaden z kandydatów nie uzyska tej  absolutnej większości, Izba Reprezentantów wybiera natychmiast prezydenta spośród trzech kandydatów, którzy otrzymali  największą ilość głosów. Tutaj należy dodać, że w wyborach może brać udział więcej niż dwóch kandydatów. Niezrozumiałym dla nas może jeszcze być to, że obok wyborów 538 elektorów odbywa się bezpośrednie głosowanie na kandydatów, ale to nie ma znaczenia na wynik wyborów. Pani Hilary Clinton zdobyła więcej głosów od wyborców, a zdobyła mniej elektorów, którzy by ją w kolejnym etapie wybrali na prezydenta. To tak, jak u nas z listami i podpisami poparcia na prezydenta, posłów czy radnych. Po dniu wyborów takie listy idą do kosza. Podobnie jest przy wyborze wiceprezydenta. Z tą różnicą, że jego wybierałby Senat spośród dwóch kandydatów. Wiceprezydent jest jednocześnie przewodniczącym Senatu, a w razie gdy prezydent ustąpi czy zostanie pozbawiony urzędu, wiceprezydent zastępuje go na tym urzędzie.

20 stycznia wybrany prezydent składa przysięgę i obejmuje urząd. Prezydent amerykański ma w ręku władzę wykonawczą i występuje też jako ustawodawca wydający zarządzenia. Naszemu jednemu prezydentowi pachniała taka pełnia władzy. Ciekawe jakby to się skończyło, czy oby nie tak, jak z tą drugą Japonią. Z tego wynika, że prezydent w Stanach ma wielką władzę, ale też za byle co może ją stracić. Clintona chcieli wyrzucić za odwiedziny stażystki w gabinecie owalnym. W Europie prezydenci i premierzy mają lepsze życie niż amerykański.

Dla przykładu: francuski prezydent pojechał sobie z ochroniarzem na skuterku do pewnej znajomej pani i nikt mu nic nie zrobił. Jeszcze lepiej zrobił premier Włoch z tą zabawą na Sardynii – bunga-bunga, ale tam modelki nie były pełnoletnie, to tylko dlatego było trochę zamieszania. Ciekawe jakby to było u nas gdyby prezydent lekko skręcił w bok. Konstytucja nasza nic nie mówi na ten temat. Chyba najlepsza zasada, to nigdy do niczego nie wolno się przyznać.

Stefan Klimaszko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Rozwiąż równanie: *Time limit exceeded. Please complete the captcha once again.